Not logged in | Log in | Sign Up
Nic dziwnego, że tak rzadko kursują. Wystarczy spojrzeć na rozkład w dni robocze z przystanku 'Różyckiego' o godz.18.32 , w odstępie 1 minuty odjeżdżają w tym samym kierunku 2,11,3,33 ,a później długo nic nie ma. Dlatego MZK traci klientów, a gminy tną kolejne kursy.
Co ma piernik do wiatraka ?. Akurat w tym przypadku większość mieszkańców Bukowca woli korzystać z PKSu, który dowozi ich do Kowar, a w drugą stronę do centrum Jeleniej Góry znacznie szybciej niż MZK, które to pełni funkcję zapewnienia komunikacji pomiędzy sołectwami a stolicą gminy- Mysłakowicami. Nie zauważyłem, żeby autobusy poza godzinami szczytu cieszyły się na odcinku Bukowiec- Mysłakowice jakimś wielkim zainteresowaniem. Stadna jazda z Różyckiego nie ma tu nic do rzeczy.
Ma powiązanie, gdyby nie stada, na wspólnym odcinku byłaby lepsza oferta, więcej pasażerów z bliższych rejonów, wtedy kurs taki jak ze zdjęcia nie musiałby się utrzymywać tylko z przychodów od pasażerów z dalszych wiosek.
Zmieniając temat... Wczoraj 18.09.2012r. posypały się dowody, zabrano dowodzik temu - #686, za wycieki płynów (tzn. oleju silnikowego i oleju napędowego), #725 (również wycieki płynów eksploatacyjnych). Wieczorem jeszcze była kontrola któregoś z manów (liczono pasażerów), ale za to chyba dowodu by nie zabrano... Wreszcie zaczęli pilnować tego, może MZK wreszcie pomyśli i bardziej zacznie dbać o swoje autobusy.
Nie zaczęli pilnować, tylko była akcja "bus". Przez cały dzień kontrolowali wszystkie autobusy i busy w kotlinie. Myślę, że raz na jakiś czas taka akcja niczego nie zmieni w MZK, które ma tak okrojony budżet.
Wszytko się sprowadza do funduszy. Nawet nie wiedziałem że to była jakaś akcja, niekiedy jest tak że bez żadnych akcji robią "nagonkę" na autobusy MZK. Szkoda że to zdarza się tak rzadko, może gdyby te kontrole były częściej, MZK by zaczęło dbać bardziej o swój tabor i pieniądze na to by się szybko znalazły...
Bez przesady, o tabor u nas się dba. W większych miastach najczęściej się tego nie robi (np. Łódź) ale taki Wałbrzych też o nic nie dbał zupełnie i się dorobił Natomiast jeśli chodzi o sprawy techniczne to elementy są używane do samego końca, nawet hamulce. Klocki zawsze kończą się na trasie i autobus musi byc podmieniony przez rezerwę. Wszystko to z jednego powodu - brak pieniędzy.
No ale to chodzi nie tylko o to, przykład podany przez Ciebie (z hamulcami) jest oczywisty. Mi chodzi o to że MZK nauczyło by się naprawiać swoje autobusy solidnie, a nie tak jak jest teraz "na odwal". Jestem święcie przekonany że gdyby miała być kontrola każdego autobusu który ma obsługiwać daną linie, połowa musiała by pozostać za bramą zajezdni, ponieważ doszukano by się mniejszych/większych usterek które eliminują taki autobus z obsługi linii.
Na miejscu mechaników jakbym tyle zarabiał to też robiłbym na odwal się. Gdyby za porządną pracę można było zaoferować im porządną premię to od razu inaczej by to wyglądało. Ale takie czasy po prostu mamy, że nigdzie nie ma na nic pieniędzy.
Nie wiem po co pisać coś w typie "W kazdym wozie mozna dopatrzyc sie usterki.", trzeba robić tak żeby ich nie było, ot cała filozofia, wiadomo ciężko jest "z gówna bata ukręcić" ale patrząc na to że te wozy wożą ludzi, to powinno jednak mieć to ręce i nogi. Kamil, mechanicy dostają małe pieniądze (nie wiem jak tam jest, ale skoro tak piszesz pewnie jest w tym jakaś racja), ale są takie czasy (w tym kraju) że z takiej pracy powinni się cieszyć i swoją prace wykonywać sumiennie, na miejscu kierownika nie był bym taki łaskawy dla nich, na ich miejsce czeka pełno innych ludzi, którzy tylko odwiedzają urząd pośrednictwa pracy, podpisując listę.
Po to na przykład Panie przyuczony w teorii, że nawet fabrycznie nowe auto wyjeżdża z jakąś usterką i nie ma możliwości, aby zakład, czy tam producent (mniejsza o to) na taśmie wyeliminował daną wadę produkcyjną podzespołu, czy pojazdu, bo niektóre awarie, czy tam awaryjki są nie dostrzegane gołym okiem, czy tam nawet przy przeglądzie, bo są mikroskopijne, a przy naprawdę dokładnych oględzinach pojazdu uwierz mi Rafale, że można się w nowym SU, MANie, czy Volvo, nie ważne, jakiej jest marki pojazd, przyczepic się o dosłowną pierdołe i zatrzymać dowód rejestracyjny pojazdu, a wiem to z doświadczenia. A uwierz mi, że niektóre ustereczki, do których dochodzi na trasie i nie są wychwycone przez kierowce, ani warsztat na obsłudze codziennej są częste i za to w nowiusich wozach lecą dowody reje. Nie mowie tu o zaniedbaniach w serwisowaniu typu wycieki plynow eksploatacyjnych, bo to sie zdarza, nawet w nowych! elementach, tak, nowych, z serwisu, ktore są montowane do wozu. Wszelkich wycieków też nie da się wychwycic na zajezdni - czemu? bo płyny eksploatacyjne lubią ciec przy wyższych temperaturach oraz ciągłej pracy silnika, więc jeżeli nie wiadomo skąd leci - woz sie wysyla na linie, proste, aby zlokalizowac zrodlo wycieku, chyba, ze ma sie to gleboko w dupie, ale to inna sprawa. Innym tematem jest to, iż podobno porzadnie umytej RABY-MANa nie da się odpalić, taki mit słyszałem, ile to prawda, nie wiem. Mechanicy też przy okrojonej ilości budżetu nie potrafią zapewnić odpowiedniego stanu taboru, jaki powinien być, a za to mozecie podziekowac jedynie swojej terazniejszej wladzy i tyle.
Nie jestem najmądrzejszy, ale w sprawach technicznych, sprawnosci pojazdow i przyczyn niesprawnosci to NA PEWNO sie niestety bardziej ogarniam od Ciebie
no debil...